Zabierając się za pisanie, jakiekolwiek by ono nie było, warto
zaopatrzyć się w zestaw złożony z dwóch rzeczy: chłodnej obojętności
oraz twardej ... części łączącej uda z plecami. Dlaczego? Bo jeżeli
twoje prace będzie czytał ktoś inny niż mama (a ta zazwyczaj wypowie się
o nich tylko w superlatywach - przy okazji, dzięki mamo), należy przygotować się na krytykę. Konstruktywną lub nie. Nie słucha się tego najlepiej, choć można mówić, że to nas nie rusza.
Rusza każdego, mnie lub bardziej. W końcu ktoś obraża wasze dziecko, wynik ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Dlatego warto zaopatrzyć się w te dwie wyżej wymienione rzeczy.
Konstruktywna krytyka jest nieoceniona i tego się trzymałem, gdy zaczynały napływać pierwsze recenzje zbioru "Ostatni dzień pary".
"Kompletnie nie pojmuję, co w zbiorku robią Dni naszej hańby Bartosza
Szczygielskiego. Proszę mnie źle nie zrozumieć, opowiadanie
pod względem warsztatowym i językowym jest jak najbardziej poprawne,
jednakże opiera się na motywie, który w przeszłości ograny został już
do bólu. Co gorsza, przegadaną, z lekka zalatującą patosem narrację
serwuje nam zgorzkniały, skoncentrowany na sobie bohater, który nie ma
ani jednej cechy, za którą można by go lubić. Lektura może i nie boli,
ale jakiejś specjalnej radości też nie przynosi." (całość do przeczytania na stronie Fahrenheit)
Cóż, szczęśliwy nie byłem czytając powyższe słowa. Tłumaczyłem sobie, że przecież moje opowiadanie nie zostało dobrze zrozumiane i dlaczego i czemu i w ogóle jak śmiano. Tradycyjny mechanizm obronny. Okazało się, że chyba miałem trochę racji w swoim rozumowaniu.
"Co prawda najlepszy jest tekst, który zajął trzecie miejsce – Dni naszej hańby
Bartosza Szczygielskiego, ale to tylko dowodzi, że poziom zwycięskich
prac był dość wyrównany i o finalnym wyniku mogły decydować osobiste
preferencje gatunkowe. W swoim tekście Szczygielski przedstawił świat po
zagładzie. Mieszkańcy zmuszeni są tam udawać się do ruin cywilizacji
celem uzyskania podstawowych produktów przydatnych w codziennym życiu.
Nastrój opowiadania jest przytłaczający, ale całość czyta się dobrze.
Można się w tekście doszukiwać pewnych podobieństw do Trzech stygmatów Palmera Eldritcha, ale możliwe, że nie było to zamierzone przez autora." (całość do przeczytania na stronie Na skrzydłach książek)
"„Dni naszej hańby” Bartosza Szczygielskiego to moim zdaniem najlepsze opowiadanie w całym zbiorze." (całość do przeczytania na stronie Leniwiec literacki)
"Dni naszej hańby Bartosza
Szczygielskiego, to nic innego jak odwzorowanie świata dzisiejszego. Obraz
niewolnictwa, kastowości społeczeństwa doskonale obrazuje sztuczną równość
czasów obecnych i banalność (a zarazem tragiczność) naszych dążeń." (całość do przeczytania na stronie Literacka Kanciapa)
Czy taki pozytywny obiór mojego opowiadania mnie ucieszył? Jasne, że tak. Tak samo jak negatywna opinia sprawiła, że poczułem się jak rozjechany jeż.
Nauczyło mnie to jednego - do recenzji podchodzić należy z rozwagą, której jako autor nie posiadam.
Jeszcze nie posiadam.
Ale się uczę.
Powoli.